Witajcie Ludzie Słońca. Opowiem Wam o drodze którą przeszłam, aby na jej końcu zrozumieć jak ważne Słońce jest w moim życiu.

 Od urodzenia wychowywałam się wśród silnych wpływów chrześcijaństwa (Kościoła Katolickiego). jako dziecko naiwnie chłonęłam wszystko  co wtłaczano mi do umysłu bez pytań i wątpliwości. Pojawiły się one później, kiedy zaczęłam dostrzegać olbrzymie rozbieżności między tym jak tłumaczy świat nauka a tym co w tej kwestii ma do powiedzenia moja religia. Religia oparta na wierze w bóstwo, którego nie widać, którego obecności nie można udowodnić dała też możliwość manipulowania przez hierarchów resztą wyznawców, wpędzanie ich w poczucie winy i ciągły strach przed karą. I tak wątpliwości co do istnienia boga narastały podsycane dodatkowo przez utratę zaufania do osób które były rzekomymi pośrednikami pomiędzy nim a mną. Doszłam do momentu, w którym odrzuciłam wiarę w boga i zostałam ateistką co przyniosło mi ulgę.

 W moim życiu były jednak takie chwile kiedy odczuwałam swego rodzaju wdzięczność, szukałam ukojenia nerwów. Dla osoby wierzącej jest to zapewne modlitwa. Zaczęłam się zastanawiać co daje mi w życiu wytchnienie, spokój, wyciszenie, energię. Pomyślałam, że to czas w ogrodzie, spacery, kontakt z przyrodą. I tak krok po kroku doszłam do momentu w którym uznałam, że to Słońcu powinnam być wdzięczna. Nie ma bardziej kojącej chwili od tej kiedy promienie zachodzącego Słońca delikatnie otulają twarz, kiedy po deszczu możemy obserwować grę słonecznego światła na mokrych gałązkach i trawach.

 Słońce to przede wszystkim życie. Jako zapalony ogrodnik doceniam Słońce jako czynnik pobudzający rośliny do wzrostu, do życia. W podobny sposób jak na florę najbliższa nam gwiazda działa na ludzi, na mnie. Cieszę się z każdego wschodu i zachodu Słońca, które wyznacza rytm mojego życia. Ono wie co dla mnie dobre.

 Moje serce przepełnia radość, gdy pomyślę, że takich ludzi jak ja wielbiących Słońce jest więcej.  To wspaniałe, że jesteście.

Ewa

Komentarze są wyłączone.